wtorek, 17 kwietnia 2012

Półfinałowe dygresje.

Liga Mistrzów wkracza w decydującą fazę. W gronie półfinalistów nie ma już drużyn, które ciężko zaliczyć do światowej czołówki. Ostali się sami potentaci - Bayern, Real i Barcelona to bez wątpienia trzy najlepsze drużyny na świecie w obecnym sezonie. Od tego triumwiratu lekko odstaje Chelsea, ale to na pewno drużyna solidniejsza od Benfiki czy APOEL-u i nierozsądne byłoby skreślanie londyńczyków już przed pierwszym meczem. Emocji zapowiada się sporo, warto więc przeanalizować szanse tych czterech klubów w nadchodzących meczach półfinałowych. Dziś część pierwsza wpisu na ten temat.

Bayern - Real

Zdecydowanie jest to ta ciekawsza para półfinałowa, nie ma wątpliwości, że obie drużyny zasługują na finał, ale będą musiały to jeszcze udowodnić w dwumeczu z godnym siebie rywalem. Dla Realu Mourinho będzie to tak naprawdę dopiero pierwszy poważny sprawdzian, pomijając, rzecz jasna, dość regularne ostatnio pojedynki z Barceloną. W tym i zeszłym roku Królewscy nie mogli narzekać na losowanie i dobór przeciwników w fazie pucharowej. W poprzedniej edycji byli to Lyon i Tottenham (do momentu półfinałowej porażki z Barceloną), niedawno przyszło im grać z prawdziwymi europejskimi kopciuszkami - CSKA oraz APOEL-em. Poza Barceloną w lidze hiszpańskiej brakuje rywali wymagających, budujących swoją renomę na regularności i w oparciu o stabilny budżet. Tym bardziej rzuca się więc w oczy poziom trudności zadania jakie stoi przed Blancos. Powszechnie wiadomo, że Real ma potencjał, by pokonać każdego, ale podwalinami tej teorii są głównie pogromy maluczkich w Hiszpanii. Należy zauważyć, że w żadnym mecz z Barceloną Mourinho nie był w stanie taktycznie zdominować Barcelony przez pełne 90 minut, a gdyby posiłkować się jedynie suchymi statystykami to bilans Portugalczyka wypada jeszcze gorzej - wygrał on z Katalończykami tylko jedno spotkanie na jedenaście. Nasuwa się więc pytanie jak Portugalczyk ustawi drużynę w Monachium - jaki wynik będzie go satysfakcjonował, a ile faktycznie uda mu się ugrać przed rewanżem. Bramkowy remis jest zapewne absolutnym minimum dla trenera Królewskich. W związku z tym można zakładać, że Real zagra stosunkowo defensywnie i będzie przede wszystkim pilnował własnej bramki - spory atut, jakim jest gra na własnym stadionie, leży teraz po stronie przeciwników. Przy kilku głupich stratach Bawarczyków w środku pola Real może jednak spokojnie rozstrzygnąć sprawę awansu już dziś - skuteczność mają w tym sezonie zabójczą, a rewelacyjna gra z kontry to ich znak rozpoznawczy. Mimo wszystko defensywa Królewskich monolitu nie stanowi - Real traci bramki dość regularnie, strzela ich jednak zazwyczaj o wiele więcej od przeciwnika. O ich sile w obronie stanowi umiejętna gra linii pomocy i ataku (gra toczy się zazwyczaj z dala od bramki Casillasa), ale dziś czeka ich mecz na wyjeździe z rywalem, który jeszcze bardziej od drużyny Mourinho lubi być przy piłce i dyktować warunki na boisku. Niewykluczone, że piłkarze Portugalskiego trenera będą wracać do Madrytu z tarczą, ale można być pewnym, że atak Bayernu przetestuje ich defensywę z intensywnością nie mniejszą od Barcelony. Dzisiejsze spotkanie półfinałowe wyklaruje pełny obraz drużyny wicemistrza Hiszpanii.

W Bayernie dużo zależeć będzie od wracającego po kontuzji Bastiana Schweinsteigera. Oczy wszystkich będą najpewniej skupione na Robbenie czy Riberym, ale to Niemiec będzie faktycznie pociągał za sznurki. Bawarczycy osiągną sukces, jeśli uda im się zdominować Real w posiadaniu piłki, szczególnie w przypadku, gdy wysuną się na jednobramkowe prowadzenie. Bayern jest drugą w Europie drużyną jeśli chodzi o średnie procentowe posiadanie piłki (64,3% wg. WhoScored.com, tuż za barcelońskim 69,6%), rzadziej niż Real dopuszcza też rywali do swojego pola karnego (średnia ilość strzałów oddanych przez przeciwników: 8,2 przy 10 Królewskich). Paradoksalnie jednak szybkie prowadzenie Bayernu może zmusić Real do przejęcia inicjatywy i  pójścia później za ciosem bramki wyrównującej, co niejednokrotnie zdarzało się już w tym sezonie. Dlatego też tak ciężkie zadanie spoczywa na Schweinsteigerze i to jego dyspozycja może zadecydować o tym, kto ostatecznie awansuje do finału. Bayern polegnie już dziś, jeśli będzie chciał dowieść jednobramkowe prowadzenie, gdy do końca meczu będzie jeszcze sporo czasu. Bawarczycy będą polegać też na wysokiej skuteczność Robbena, Gomeza i Ribery'ego - Real można zmusić do błędu, należy jednak wykorzystać go z zimną krwią, bo Królewscy jak mało kto potrafią mścić się za niewykorzystane sytuacje. Innymi słowy Bayern czeka równie trudny sprawdzian co piłkarzy z Madrytu i jeśli dziś padnie przynajmniej bramkowy remis, to zawodnicy Juppa Heynckesa prawdopodobnie nie osiągną awansu. Jeżeli ktoś jest jednak w stanie postawić się Królewskim, to jest to poza Barceloną właśnie Bayern. Ciekawe, jak na Niemców wpłynie fakt ostatniej porażki w decydującym o losach ligi meczu z Borussią Dortmund. Możliwie jednak, że stało się to właśnie przez myśl o możliwości finału na Allianz Arena i właśnie w meczu z Realem planują osiągnąć swoje psychiczne i fizyczne maksimum.

Przewidywany wynik:

Mam dziwne przeczucie, że remis dziś nie padnie i że jedna ze stron może pokusić się się nawet o dwubramkowe zwycięstwo. Rozsądek podpowiada mi, żeby stawiać na Real, grają w końcu rewanż u siebie, co generalnie jest postrzegane jako sytuacja korzystna w kontekście dwumeczu, ale jeśli chodzi o dzisiejsze spotkanie przewiduję wynik 3-1 lub 2-1, nie wykluczam też bardzo korzystnego dla Bayernu 2-0. Bawarczycy wydają się drużyną bardziej doświadczoną i mocniejszą psychicznie, nie muszą też myśleć już o lidze w przeciwieństwie do Realu, który w sobotę czeka niezwykle istotny mecz z odwiecznym rywalem. Do tego finał rozegra się na ich stadionie, a zwycięstwo w takich okolicznościach marzy się chyba każdemu zespołowi. Szybki gol dla Bayernu będzie prawdziwą próbą charakteru i taki scenariusz może skończyć się różnie, jeśli jednak w pierwszej połowie na prowadzenie wyjdzie Real, to Bayern powinien osiągnąć korzystny wynik, zmuszając defensywę Królewskich do błędów i fauli. Podobnie objęcie prowadzenia w drugiej połowie powinno dać Niemcom swobodę i spokój w rozgrywaniu piłki. Jestem pewien, że Real dziś nie wygra, chyba że ze sporą dozą szczęścia, co oczywiście może zdarzyć się każdemu. Mourinho jest wbrew pozorom świadomy klasy przeciwnika i możliwe, że zagra trójką defensywnych pomocników, może przesunąć też na prawą stronę obrony mającego ostatnio pewne miejsce na środku defensywy Ramosa, by zneutralizować szybkiego Ribery'ego. Pewne jest, że nawet przy 2-0 Bayern będzie jeszcze daleko od awansu do finału.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz