wtorek, 10 lipca 2012

Euro 2012: Jedenastka mistrzostw.

Na biało skład rezerwowy.
Przy wybieraniu jedenastki turnieju warto wspomnieć, że nie były to mistrzostwa indywidualności, czego dowodem niech będzie zwycięstwo Hiszpanii - zespołu o nienaruszalnym trzonie, który triumfował w dużej mierze dzięki swojej wspaniałej grze drużynowej i wyjątkowemu zgraniu, a żaden z ich graczy nie wybijał się znacząco ponad resztę. W finale przez chwilę na boisku znajdowali się jedynie zawodnicy dwóch klubowych potęg - Realu i Barcelony - i przez całe mistrzostwa to oni stanowili o sile tej reprezentacji. Ponadto, ustawienie taktyczne drużyny del Bosque (określane pół żartem, pół serio jako 4-6-0) pozwala wyciągnąć inny wniosek odnośnie polsko-ukraińskiego turnieju - pełnym blaskiem nie świecili na nim napastnicy.

Bramkarz: Iker Casillas
Finał miał zweryfikować, który z bramkarzy bardziej zasłużył sobie na miano golkipera turnieju i tak też się stało - Casillas wyśmienicie interweniował w finale, obronił karnego w półfinale, był też pewnym punktem drużyny w ciągu całego turnieju - imponował spokojem, wpuszczając tylko jednego gola. Miejsce w rezerwie, rzecz jasna, dla Gianlugiego Buffona, który potwierdził na tych mistrzostwach, że wciąż zalicza się do ścisłej światowej czołówki jeżeli chodzi o obsadę bramki.

Prawa obrona: Mathieu Debuchy
Zgadzam się, że nominacja trochę na wyrost, ale prawi obrońcy generalnie nie wyróżniali się na tym turnieju. Zawodnik Lille jako jedyny zaskoczył mnie pozytywnie, prezentując niezłą kondycję i przydając się drużynie na całej długości boiska. Nie zdziwię się, jeśli jeszcze tego lata zmieni klub na bardziej renomowany. Miejsce na mojej ławce rezerwowych zajmie Alvaro Arebeloa. Właściwie to jemu powinienem przyznać miejsce w wyjściowej jedenastce, jednak przez cały turniej Arbeloa irytował mnie sporą liczbą strat i niedokładnych zagrań, choć trzeba przyznać, że w defensywie był dość solidny, a jego błędy nie były brzemienne w skutkach. Nie zapomniałem też o Theodorze Gebre Selasssie, który na wyróżnienie zasłużył sobie nie mniej, niż Debuchy, jednakże Czesi mieli łatwiejszą drogę do ćwierćfinału.

Lewa obrona: Jordi Alba
Początkowo zastanawiałem się, czy Barcelona faktycznie robi dobry interes decydując się na zakup obrońcy Valencii, ale wczorajszy mecz finałowy rozwiał moje wszelkie wątpliwości. Alba zaczął turniej niemrawo, ale rozkręcał się z każdym meczem, dając drużynie sporą dynamikę pod polem karnym przeciwnika, a także prezentując rzetelną grę na tyłach. Hiszpan potwierdził, że posiada 'DNA Barcelony' - dał się poznać jako gracz o świetnej technice i sporej umiejętności gry drużynowej. Ponadto, w przeciwieństwie do operującego po przeciwległej stronie boiska Arbeloi, grał bardzo dokładnie, kompletujący wysoką średnią skutecznych podań (91,5% wg Whoscored.com, czwarta pozycja w drużynie). Mocnym zastępcą Alby jest u mnie Fábio Coentrão, który grał swobodnie i inteligentnie, wyróżniając się zarówno defensywnie jak i ofensywnie. Pewny punkt swojej drużynie, równa, wysoka forma oraz duży spokój i spryt obrońcy Królewskich świadczą o tym, że swoje obowiązki wypełnił na mistrzostwach z nawiązką.

Środek obrony: Pepe oraz Sergio Ramos
Tutaj bez większych niespodzianek i wątpliwości - Pepe rozegrał świetny turniej, potwierdził, że potrafi być obrońcą wybornym i grać twardo, ale jednocześnie rozważnie i spokojnie. Wydaje się, że Portugalczyk zasłużył na wyróżnienie, mimo że jego drużyna traciła przynajmniej jedną bramkę w każdym meczu grupowym. Miejsce u boku Pepę obsadzę jego klubowym kolegą z Realu - Sergio Ramosem. Co prawda zdarzały mu się drobne błędy błędy, nie ulega wątpliwości, że do spółki z Gerardem Piqué konkretnie załatał lukę w defensywie wynikającą z kontuzji Carlesa Puyola. Oczywiście, jedna stracona przez Hiszpanów bramka to zasługa świetnej gry defensywnej całego zespołu i wierzę, że wielu obrońców na tych mistrzostwach musiało sobie radzić z większym natłokiem zadań defensywnych, obaj jednak wywiązywali się ze swoich niemalże wzorowo, interweniując pewnie, gdy zaszła taka potrzeba. Na rezerwie widzę też, mimo wszystko, Matsa Hummelsa. Błyszczał w fazie grupowej, nie wystrzegł się jednak poważnych błędów w dalszej części turnieju - bramki Balotelliego oraz Samarasa skutecznie obciążają jego konto. Ocenę Hummelsa łagodzi z pewnością brak doświadczenia (najmłodszy gracz z tej czwórki obrońców), za jego wyborem przemawiają niewątpliwie przebłyski olbrzymiego potencjału. W mojej kadrze zabrakło miejsca dla zawodników mocnej obrony włoskiej, ponieważ ciężko indywidualnie wyróżnić jednego zawodnika z trójki Bonucci, Barzagli, Chiellini.



Defensywny pomocnik: Daniele De Rossi
Zaczął mistrzostwa na pozycji środkowego obrońcy, skończył je działając w destrukcji z pozycji pomocnika. Swoją wszechstronna grę defensywną okrasił niezawodnością i pracowitością. Wygląda na to, że ranga turnieju skutecznie zmotywowała De Rossiego, co zaowocowało sporą zwyżką formy zawodnika Romy. Szkoda, że nie zobaczymy go w europejskich pucharach w przyszłym sezonie, nie dziwi jednak fakt, że od lat kuszą go czołowe kluby Europy. Najlepszy, oprócz Pirlo, zawodnik drużyny Azzurich, czego poparciem nie są tylko statystyki. Pozycję defensywnego pomocnika skompletuje w tej superkadrze Euro powszechnie niedoceniany Sergio Busquets - zawodnik o zupełnie innej charakterystyce niż De Rossi, choć równie odpowiedzialnie wywiązujący się z powierzanych mu zadań. Podziw budzą zawsze jego nieprzeciętny spokój w grze, rozsądek oraz dokładność podań. Busquets idealnie wkomponował się w rolę defensywnego pomocnika wymaganą przez system gry Hiszpanii oraz Barcelony i już w tak młodym wieku osiągnął światowy poziom, co potwierdził również na boiskach w Polsce i Ukrainie.

Środkowy pomocnik: Andrea Pirlo
Euro 2012 było doskonałą okazją do podziwiania maestrii pomocnika Juventusu. Bezsprzecznie jedna z najbardziej wyróżniających się postaci turnieju. Grający z wyjątkową elegancją i swobodą Pirlo postanowił zostać głównodowodzącym swojej reprezentacji i cel ten osiągnął. Jedna bramka i dwie asysty nie oddają w pełni bardzo dobrej postawy Włocha, który miał znaczny udział w budowaniu charakteru i stylu gry drużyny Cesare Prandelliego. Pirlo zdołał przyćmić na mistrzostwach samego Xaviego - Hiszpan rozpoczął turniej bez typowego dla siebie polotu, jakby nie potrafił do końca sprostać wymaganiom taktycznym związanym z grą u boku Xabiego Alonso, ale przypomniał wszystkim o swoim geniuszu zaliczając dwie asysty w finale. Nawet będąc mniej widocznym Xavi wciąż stanowi klasę samą dla siebie - ilością i skutecznością podań nie jest w stanie dorównać mu nikt. Nie ma obecnie piłkarza bardziej zasługującego na jakieś indywidualne wyróżnienia za całokształt "twórczości", a jego brak w 22-osobowym składzie byłby nieporozumieniem.

Ofensywny pomocnik: Sami Khedira
Jedno z odkryć tegorocznego Euro - jeśli odkryciem można nazwać piłkarz grającego na co dzień w Realu Madryt. Wcześniej postrzegany raczej jako piłkarz o dość ograniczonej technice i umiejętnościach, Khedira dał się poznać jako zawodnik o wiele bardziej wszechstronny i równie dobrze radził sobie bliżej pola karnego przeciwnika. Ustawiany zdecydowanie wyżej niż w klubie, Niemiec wniósł do swojej reprezentacji sporo animuszu i energii, co przy mało ruchliwych Ozilu, Podolskim i Schweinsteigerze okazało się wyjątkowo przydatne; przez cały turniej z powodzeniem przybierał rolę każdego z nich. Jako jeden z niewielu niemieckich piłkarzy pozostawił po sobie prawdziwie dobre wrażenie. Zmiennikiem Khediry będzie Steven Gerrard - Anglia jak zwykle poniżej oczekiwań, ale przy braku Lamparda i dość przeciętnej formie całe angielskiej ofensywy, Gerrard był najbardziej regularnym (obok wciąż solidnego Johna Teryy'ego) zawodnikiem. Mając na uwadze nad wyraz dobrą postawę drużyny Portugalii wypada wspomnieć o João Moutinho, który również zdołał na mistrzostwach zaprezentować swoje wysokie umiejętności.

Lewy skrzydłowy: Andrés Iniesta
Rewelacyjny od początku do końca, choć bramki nie strzelił. Bardzo równa forma gracza Barcelony, który wyróżniał się w każdym meczu Hiszpanów, będąc często najbardziej aktywnym zawodnikiem linii ofensywnej La Roja. Na drugie miejsce zasłużył Cristiano Ronaldo. Co prawda nie był to dla niego turniej w którym zachwycał regularnością wymaganą od pretendenta do tytułu najlepszego piłkarza świata i można się zastanawiać, czy przypadkiem nie powinien szybciej podejść do jedenastki w meczu z Hiszpanią, ale skutecznie dał się zapamiętać trzema bramkami w meczach przeciwko Holandii i Czechom. Ławka rezerwowych to w przypadku Ronaldo niemała porażka, choć trzeba przyznać, że miał wyjątkowo silnego konkurenta w walce o miejsce w tej wyjściowej jedenastce. Prawdopodobnie pokazał zbyt mało, by zasłużyć sobie na Złotą Piłkę.


Prawy skrzydłowy: David Silva
W porównaniu z przeciwległą stroną ataku, prawe skrzydło prezentuje się raczej marnie. Z lekką niechęcią muszę przyznać miejsce na tej pozycji Silvie. W przeciwieństwie do Iniesty za zawodnikiem City przemawiają statystyki (2 gole, 3 asysty), ale można mu z kolei zarzucić dość sporą niedokładność oraz brak płynności i dynamiki w grze. Przyznam, że Silva denerwował mnie często swoją nieporadnością i złymi decyzjami - odniosłem wrażenie, że zazwyczaj pokazywał się jedynie w końcowej fazie ataku zbudowanego skrzętnie przez jego kolegów z drużyny i dziwiłem się ilością czasu jaki spędzał na boisku. Ostatecznie jednak wszystkie decyzje del Bosque okazały się trafne, a Silva zaimponował na mistrzostwach wysoką skutecznością i umiejętnością znalezienia się pod bramką przeciwnika w kluczowych momentach, co też wymaga nie lada instynktu i umiejętności. Na ławce widzę Mesuta Özila, który powinien w gruncie rzeczy walczyć o miejsce środkowego pomocnika, ale w związku z posuchą na tej pozycji i faktem, że Niemiec często dryfował w tę stronę boiska, myślę, że akurat w tym przypadku nie trzeba kurczowo trzymać się zasad. Özil na poziomie, choć trochę poniżej oczekiwań - miał swoje chwile na tym turnieju, ale to za mało, by przebić skuteczność Silvy, czy choćby zaangażowanie i energię Khediry, który przyćmił na Euro swojego klubowego kolegę.

Napastnik: Francesc Fàbregas
Wspominałem na wstępie, że niemały zawód przynieśli mi na mistrzostwach napastnicy i zdanie to podtrzymuje, obsadzając na szpicy pomocnika. Fàbregas pełnił w reprezentacji trudną role fałszywej dziewiątki i trzeba przyznać, że zdumiewał rzetelnością swojej pracy na tej pozycji. Aż trzykrotnie wchodził z ławki, ale zagrał w każdym meczu i zawsze gdy pojawiał się na murawie pokazywał się z dobrej strony i sporo dawał drużynie. Uniwersalny i wszędobylski, Cesc pozytywnie zaskoczył zwyżką formy, której zabrakło mu w końcówce sezonu klubowego. Fernando Torres zdobył co prawda bramkę więcej od Katalończyka, jednak nie ulega wątpliwości, że Fàbregas miał większy wpływ na płynność gry oraz odpowiednie wykonywanie ofensywnych zamysłów taktycznych Del Bosque i zasłużenie spędził więcej minut na boisku. Sporym dylematem była dla mnie obsada pozycji napastnika rezerwowego - ostatecznie postanowiłem powierzyć tę funkcję Mario Mandžukićowi, którego akcje poszły w górę po tych mistrzostwach, o czym świadczy niedawny transfer do Bayernu Monachium. Z racji swojego rozczarowania napastnikami nie będę specjalnie uzasadniał tej decyzji, bo równie dobrze mogłem tu umieścić Dimitrisa Salpingidisa czy Zlatana Ibrahimovića grających na równym, wysokim poziomie przez cały, choć krótki, okres pobytu na polskich i ukraińskich boiskach. Jestem zdania, że ci wyżej wymienieni napastnicy spisali się mimo wszystko lepiej od gwiazd pokroju Gomeza, Torresa, Balotelliego czy Benzemy, którzy w najważniejszych momentach turnieju nie wznieśli się na wyżyny swoich wysokich umiejętności i w ostatecznym rozrachunku nie byli wystarczająco regularni, by sprostać pokładanym w nich nadziejom i zasłużyć na indywidualne wyróżnienie.