Alexis w drodze poza murawę Camp Nou. |
Po zadowalającym pierwszym sezonie w barwach Barcelony, Sánchez zaliczył rok bardzo nieudany i właściwie powinien być jednym z
pierwszych nazwisk na liście transferowej. Alexis swoją nieporadnością irytował
w tym sezonie jak żaden inny piłkarz. Najmniej chluby przynoszą Sánchezowi
szczególnie dwie statystyki – skuteczność podań (najniższa w klubie – 80,3%
przy średniej 89,5%*) oraz liczba strat (1,9 na mecz, ilość najwyższa tuż po
Messim, któremu oczywiście nawet nie trzeba szukać usprawiedliwienia). Chilijczyk
tracił masę piłek z powodu niedokładnych podań oraz w wyniku problemów z
przyjęciem. Często gubił się też w swoich dryblingach, co prowadziło albo do
straty albo ewentualnie do konieczności zagrania bezpiecznego podania do tyłu.
Wydawało się, że im bliżej bramki przeciwnika, tym mniej Sánchez miał do
zaoferowania. Liczbę strzałów na mecz ma najniższą ze wszystkich napastników,
co sugeruje, że rzadko dochodził do sytuacja strzeleckich, a gdy już takowe się
pojawiały, często je marnował. Sáncheza łapano też na spalonym najczęściej ze
wszystkich piłkarzy drużyny (0,9 na mecz). Za Chilijczykiem zdaje się
przemawiać jednak stosunkowo wysoka cena, za którą został kupiony (wśród
działaczy klubu dominuje zapewne przekonanie, że skoro wydano na niego ok. 30
mln €, to musi jeszcze trochę pobiegać dla klubu), a jego słaba forma nie rzucała
się przesadnie w oczy w związku z równie rozczarowującymi występami
rywalizujących z nim o pozycję w wyjściowej jedenastce Villi i Pedro. Moim
zdaniem jest to piłkarz za słaby na regularną grę w Barcelonie (również mentalnie) i przyjście
Neymara – jeśli tylko ten spełni choć część oczekiwań - powinno ograniczyć
liczbę występów Alexisa w przyszłym sezonie. Przeczuwam, że piłkarz odejdzie
za rok za jakąś symboliczną kwotę – szkoda więc, że nie zostanie sprzedany już
teraz. Możliwe jednak, że po prostu nie ma kupców chętnych wydać na Chilijczyka
pieniądze podobne do tych, które wyłożyła Barcelona. Ściskam oczywiście kciuki za Alexisa, ale jeśli ten nie pokaże się z naprawdę dobrej strony w nadchodzących rozgrywkach, to jestem pewien, że nawet Rosellowi skończy się cierpliwość.
*wszystkie statystyki pochodzą z portalu WhoScored.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz